Jak skorzystałam z usługi Mroomy – historia zdalnego projektu, który ocalił dziecięce marzenia i domowy budżet.
Joanna – nasza klientka i mama 7 letnich bliźniąt – zgodziła się opisać swoje doświadczenia ze współpracy z Mroomy.
7 lat – to jest ten wiek, kiedy dzieciom nie wystarcza do rozwoju zabawa czy bliskość z mamą. Potrzebują osobności i warunków do skupienia (albo zapraszania kolegów do siebie;)
Dotarło to do mnie, gdy któregoś dnia moje bliźnięta (chłopak i dziewczyna) przestały wisieć mi na nodze, za to wywiesiły na drzwiach pokoju kartkę z napisem „dorosłym wstemp wsbroniony” 😀
Wiedziałam już, że nie uniknę remontu w tym „garażu”. Zwłaszcza że do tej pory – mimo zabiegów upiększających – bardziej niż dzieciom, służył mi: za suszarnię, magla i składzik.


Obawy przed remontem
To nie była łatwa decyzja: postanowić wyremontować pomieszczenie od lat obrastające w kolejne warstwy plastiku, poliestrowego pluszu i makulatury. „Doposażone” w znaleziska wygrzebane z osiedlowej piaskownicy – bardziej niż pokój dziecięcy przypominało poligon wojskowy z funkcją noclegową.
Trudna kubatura (wysoki na 3,6m., długi jak wagon pokój z jednym oknem) wydawała się odporna na wszelkie zabiegi aranżacyjne. Wątpliwości pogłębiał także deficyt czasu, znikomy budżet oraz plany przeprowadzki, odkładane z roku na rok na „święte nigdy”.

Największy opór wzbudzał jednak nadmiar pomysłów i brak koncepcji.
Paradoks – powiecie. Owszem. Dla mnie nawet istny węzeł gordyjski!
Inspiracje z Pinteresta dezorientowały masą rozwiązań, które w pokoju dla rodzeństwa nie spełniały swojej roli. Te wszystkie otwarte kufry i pojemniki, dekoracyjne półki i komódki zamiast uporządkowania i atmosfery przytulności, wprowadzają niekontrolowaną „migrację obiektów”. Znam to z autopsji.
Malowniczo upakowane maskotki, instrumenty, mebelki dla lalek w okolicy wtorku lądują zwykle na środku podłogi i tam piętrzą się przez resztę tygodnia :/
Z tego powodu dzieci poszukują później innego dogodnego pola do swoich manewrów, kolonizując salon albo gabinet rodziców :0

I pewnie gdyby nie Ola z Mroomy, dziecięca okupacja reszty mieszkania trwałaby przez nastepne lata, z coraz większą szkodą dla obu stron.
Program startowy Mroomy
Nie wyobrażałam sobie, do jakiego stopnia zdalna współpraca z architektem wnętrz pozwala pozbyć się dylematów aranżacyjnych. Już pierwszy krok – wypełnienie ankiety preferencji – pokazał mi, jak te wybory mogą być bezbolesne:)
Krok 1. – Ankieta
Ankieta – to brzmi zniechęcająco: mnogość zawiłych pytań, skala odpowiedzi, która zamiast naprowadzać – wzbudza konsternację…
Tymczasem ankieta od Mroomy jest jak wakacyjny psychotest, przyjemnie wzbogacony zdjęciami wyboru, konkretnymi pytaniami o wyposażenie i budżet. Wskazanie preferowanego typu wykończenia podłogi czy ścian nie wymaga materiałoznawstwa;) Można za to rozpisać się na temat upodobań przyszłego użytkownika pokoju. Ola z Mroomy – jak się później okazało – doskonale wie, jak tę uzyskaną wiedzę zinterpretować we wnętrzu.
Quiz zajął mi 10 minut.

Krok 2. – Pomiar
Komunikacja via e-mail jest życzliwa i wspierająca (co dla osoby opornej technicznie nie jest bez znaczenia). Nawigacja zaskakuje czytelnością: tuż po wysłaniu ankiety otrzymałam wiadomość wraz z pdf-em z instrukcją wymiarowania i sporządzania rzutów pokoju.
Należało wykonać je samodzielnie i przesłać na skrzynkę mailową Mroomy.


U osoby, która wszelkie wykresy, słupki a nawet mapy programowo omija w życiu jak wrogie obiekty, zaordynowane działanie może wywołać ból zębów. Tymczasem instrukcja mierzenia ten ból wręcz uśmierzyła! Czyta się ją jak komiks (ma formę mapowania myśli) i rozumie jak prognozę pogody, która na dodatek się sprawdza:) Nie ma tu niedopowiedzeń, każdy krok jest jasny, łatwy do wykonania, a efekt końcowy zaskakuje profesjonalną formą.
Pomiar zrobiłam w 30 min., rysunki techniczne w ok. 2 godziny.


Projekt funkcjonalny i pierwsza konfrontacja
W ciągu tygodnia dostałam luźną propozycję układu wnętrza (do wglądu w Dropboxie), z możliwością dodania komentarza do konkretnych punktów rzutu. Ola z Mroomy przesłała mi również listę proponowanych wstępnie podłóg, mebli, kolorów i dekoracji (w formie linków do produktów).

Naniosłam uwagi dotyczące ustawienia szaf i samowolnie dosłałam spis kilkanastu upatrzonych w intenecie tapet i lamp, które – jak sądziłam – mogą nadać kierunek stylistycznej oprawie. Z tym nadmiarem i wątpliwościami Ola z Mroomy znakomicie się uporała.
Pierwsza rozmowa telefoniczna
W rozmowie telefonicznej Ola wyjaśniła mi, jak zmiana ustawienia wpłynie na rozkład światła w pokoju, ale i ergonomię wnętrza. Zdradziła, gdzie sprytnie ulokowała upragnioną przez córkę toaletkę, czego nie wyczytałam z rzutu, odnotowała moje graficzne upodobania, ale i chęć na wyrazisty kolor. Dzieciom zależało, by był obecny nie tyle w dodatkach, co na ścianach. Lubimy gdy kolor definiuje wnętrze. Po tej rekonstrukcji intencji i oczekiwań wprowadzona została drobna korekta zabudowy (uwzględniająca posiadane przez nas siedzisko). Podsumowanie reszty ustaleń dostałam w wiadomości mailowej.
Wizualizacje, czyli SPA dla inwestora;)
Wkrótce, w mailu od Oli z Mroomy, otrzymałam link do wizualizacji pokoju według omówionych wytycznych. Zaglądam – jest! Wszystko się zgadza!


Granatowy sufit, jasne wnętrze z delikatną smużką szarości na ścianach, bielona podłoga, która pięknie odbija i rozprasza dzienne światło wpadające do środka (i w końcu nie mam już tego skojarzenia z piwnicą, jakie zwykle wywołują wnętrza na niskim parterze kamienicy). Są dwa piętrowe łóżka z przestrzenią na pulpity i krzesła we wnękach, drabinka, regały, szafa, kilka źródeł światła, strefowanie dywanami w geometryczne wzory!
„To jest to!” – pomyślałam.
„Tu będzie moje biuro coworkingowe, gdy dzieci będą w szkole” 😀
No tak… łatwo zapomnieć, że zamawia się projekt dla dzieci, gdy aranżacja jest tak charakterna, a przy tym optymalna, że i dorosły czuje się w niej na swoim miejscu;)
Ola zwróciła mi jednak uwagę, że przy tej kanciastej kubaturze pokoju i jego wysokości (3,60 m.) zaplanowane rozwiązania dają efekt celi – niekoniecznie przyjemnej dla 7-latków.
Dlatego… od razu dołączyła jeszcze jeden komplet wizualizacji –
alternatywę dla pierwowzoru:)

Nieco cieplejsze odcienie błękitu, zieleń na suficie, i przede wszystkim – rewolucyjny układ płaszczyzn koloru! Dodał wnętrzu bajkowej urody, a przy tym nadał subtelnej obłości ostrym kątom.
Uczynił pokój bardziej przyjaznym i harmonijnym.
Dając nam możliwość wyboru i czas do namysłu – Ola z Mroomy stworzyła idealne warunki do podjęcia dobrej decyzji.
Druga rozmowa telefoniczna
Konsultacje telefoniczne odbywały się o dogodnej porze, wcześniej ustalanej przez sms. Tym razem podywagowałam o urzekających elementach obu projektów i wyprosiłam jeszcze jedną próbkę wnętrza z odwrotnym układem barw. Mając wgląd w kilka różnych konfiguracji kolorystycznych – upewniłam się, że ta jedna jest wyjątkowa:) To była ta, do której namawiała mnie Ola, cierpliwie czekając na mój werdykt.

Także i moje 7-latki od razu rozstrzygnęły wybór jednomyślnym wskazaniem na swoją zielono-błękitną planetę. Potwierdziły więc od razu intuicję Oli do robienia najfajniejszych pokoi dla dzieci 🙂
Lista zakupów i kosztorys
Gdy zaakceptowałam wskazany projekt, Ola przysłała mi listę zakupów z ikonkami produktów, podzieloną według grup: wyposażenie, wykończenie, światła i dekoracje. Wszystkie pozycje zawierały linki do zakupu asortymentu on line.
W rubryce obok produktu podała liczbę sztuk i cenę oraz informację o ewentualnych modyfikacjach zamówienia.

Czytelnie wyliczone koszty, zgodne z kwotą podaną w kwestionariuszu – uzmysłowiły mi także finansową zaletę tej usługi. Otóż ktoś dopilnował, bym nie przekroczyła podanego w złotówkach limitu! 😀
Z ręką na sercu – ilu z Was potrafi zachować żelazną dyscyplinę w wydatkach?
Przy kompleksowym urządzaniu wnętrza tym łatwiej jest się potknąć w obliczeniach, im częściej koncepcja ewoluuje, remont się przedłuża, a ceny rosną
Z Olą z Mroomy udało mi się uniknąć wszystkich trzech pułapek.
W mojej skrzynce pocztowej szczęśliwie wylądował już projekt wykonawczy, czyli rzuty z dokładnymi współrzędnymi położenia kolorów, mebli i lamp.
Można szykować się do remontu!

Niebawem przystępujemy do realizacji, więc czekajcie na wieści z frontu;)
Warto też zapisać się do newslettera, żeby nie przegapić kolejnej relacji i przekonać się, jak zdalne projektowanie z Mroomy pomaga spełniać obietnice, które rodzice składają swoim dzieciom 🙂
Sprawdź jak Mroomy może Ci pomóc zaprojektować najfajniejszy pokój dla Twojego dziecka.
Komentarze
1 Komentarz
[…] Druga część wpisu Joanny – naszej klientki i mamy 7 letnich bliźniąt – pokazującej metamorfozę pokoju dla dzieci we współpracy z Mroomy. Przeczytaj pierwszą część metamorfozy pokoju dla bliźniaków. […]
Skomentuj