Druga część wpisu Joanny – naszej klientki i mamy 7 letnich bliźniąt – pokazującej metamorfozę pokoju dla dzieci we współpracy z Mroomy. Przeczytaj pierwszą część metamorfozy pokoju dla bliźniaków.
Po 3 tygodniach remontu i 4 kolejnych testowania pokoju zaprojektowanego przez Mroomy – mogę w końcu opisać przebieg i skutki modernizacji 🙂
Minął już okres niedoschniętych kątów, braku półek w szafie i niepomalowanej ramy lustra, ale nie to wcale opóźniło relację. Najtrudniej było zapanować nad żywiołem używania pokoju przez gości Ignaśków – w ostatnim miesiącu przetoczyło się przez nasze mieszkanie całe podwórko i pół zerówki, robiąc postój na nocne piżama party 😉
Niski parter z oknem na wysokości brody wszesnoszkolaka to nieuniknione próby zwiadowcze okolicznego gangu małolatów. A że moje 7-letni bliźnięta żyją z nimi w komitywie niczym dzieci z Bullerbyn, to oczywistym było, że część zabaw terenowych przeniesie się do pokoju Igi i Ignasia.
Całe szczęście, że pokój teraz pomieści nawet kilkoro dzieci jednocześnie tak, że ani sobie nawzajem nie zawadzają, ani nic nie stoi na przeszkodzie, by wspólnie bawić się w kalambury lub zawody drużynowe.
Jak wielkie zmiany zaszły we wnętrzu objętym remontem i ile kręgów czyśćowych trzeba było przejść, by wreszcie dzieci mogły skolonizować swoją błękitną planetę – o tym poniżej:)
Ustalenia projektowe
Pokój wymagał umeblowania, bo książki, klocki i planszówki piętrzyły się stosami po kątach, ubrań nie dało się dłużej upychać na dwóch półkach wiszącej szafki, stopy dzieci wystawały już poza ramę łóżka, a zajęcia przy stoliku wymagały od nich siadu po turecku 😉
Wysokość pokoju 3,60m. otwierała możliwość zagospodarowania „górnej kondygnacji”, ale jedno białe okno w głębokiej wnęce, w pokoju na niskim parterze – ograniczało dopływ światła, co też trzeba było uwzględnić, planując kolorystykę i rozkład stanowisk pracy dla dzieci.
Dotychczasowawykładzina położona bezpośrednio na piance i betonie, zasłużyła już na emeryturę kombatancką 😉 Należało ją wymienić na wytrzymałe panele.
Z totalnej wymiany na nowe ocalały zaledwie drzwi, cokoły, okno, parapet, grzejnik i jedno białe siedzisko.
Metraż pokoju 15 m.kw., budżet 7 tysięcy, bez kosztów robocizny.
Ponadto zależało mi, by:
- zapewnić dzieciom osobne, wygodne stanowiska do zajęć, bo oboje są bardzo manualni: Iga maluje i lepi z gliny, Ignacy skręca modele i rysuje komiksy,
- zorganizować strefę aktywności fizycznej z drabinkami,pufami do skakania, żeby Iga mogła kontynuować ćwiczenia baletowe i akrobatyczne, a Ignacy miał okazję do zmiany pozycji po trudach składania maszyn z klocków LEGO,
- wygospodarować dla Igi kącik z lusterkiem do ćwiczenia min aktorskich,
- nawiązać do Ignacego fascynacji koleją transsyberyjską,
- stworzyć obojgu miejsce do ekspozycji rysunków, map, roślineki wszelkich drobnych okazów, które będą okresowo wymieniane,
- ułatwić dzieciom samodzielne sprzątanie 😛 Jako mama 7-letnich bliźniąt dobrze wiem, jak szybko przybywa rzeczy, mimo nieustannej redukcji stanu posiadania. Nalegałam więc, by w pokoju znalazły się pojemne regały i zamykane pojemniki, ułatwiające regularne porządkowanie terenu.
Hm… nie za dużo tych funkcji jak na wspólną przestrzeń chłopca i dziewczynki? Nie za wiele moich „chceń”?
Miałam pewne obiekcje co do własnej roszczeniowości, ale architekci z Mroomy wszystkie wytyczne przyjęli z wyrozumiałością.
Dla przypomnienia – tak wyglądały wizualizacje projektu
Nie zbytek, lecz pożytek!
Projekt w ostatecznej wersji nie tylko spełnił postulaty, ale i przewidział sporo innych udogodnień, za które chapeaux bas dla Mroomy.
Po co 3 lampy– to wiadomo już po ujęciach wnętrza sprzed remontu, ale 2 dywany? 10 okrągłych paneli Fluffo? 11 tablic Skadis od IKEA?
No właśnie! – to są jedne z lepszych rozwiązań konstrukcyjnych w pokoju!
Tablicenie tylko umożliwiają prezentację rysunków, pamiątek, nie tylko ujarzmiają wędrujące przybory kreślarskie, ale jako obszar ekspozycji informacji – przydają się do planowania zadań. Pomagają utrwalać zwroty, pojęcia.
Wieszaki „krzesełka”(na drzwiach szafy) fantastycznie dopełniają ideę planowania – Iga i Ignaś już wieczorem komponują swoją garderobę na poranne wyjście i wieszak z gotowym zestawem mocują na oparciu miniaturowych krzesełek.
Z kolei Fluffo, jak żadne poduszki, dbają o wygodę dla pleców podczas długich posiedzeń czytelniczych, a przy okazji wespół z dywanami pochłaniają echo,które wcześniej dudniło po ścianach.
Domowy plac budowy
No to teraz będzie krótka wzmianka o perturbacjach remontowych. Wszak demontaż i ponowne urządzanie wnętrza, które kryje niespodzianki po kilku poprzednich właścicielach i prznajmniej jednej powodzi (tej z 1997 r.) – to całkiem ryzykowne przedsięwzięcie.
Nie dość, że w salonie trwał stan oblężenia (składowanie ubrań, książek i nowo nabytych mebli), to jeszcze trzeba było odgruzowywać pokój dzieci z odpadającej płatami gładzi.
Brygada RR
Na szczęście dowództwo w kryzysie przejął niepokonany team Szymon&Kuba. Fachowcy każdą trudność rozpracowywali od ręki, a my dzięki nim nie musieliśmy brać urlopu na czas remontu 😀
Polecam zresztą takie rozwiązanie każdemu, kto miałby zamiar malować ściany w lutym, kogo czeka precyzyjne wyklejanie wielkiej mapy na suficie albo składanie mebli według instrukcji IKEA 😉
Wymiary i kolory
Za to rzuty wykonawcze z Mroomy były czytelne i skrupulatne, wystarczyło je wydrukować.
Nie było żadnych rozterek w związku z lokacją jakiegokolwiek elementu. Także nietypowa linia styku kolorów była wyraźnie rozrysowana i miała dobrze oznaczone współrzędne.
I tylko zieleń wzbudzała przez chwilę naszą konsternację, gdy przy drugiej, mokrej jeszcze warstwie wydawało się, że zaszła pomyłka z pigmentacją. Jednak ostateczny efekt rozwiał wszelkie wątpliwości:)
Centrala telefoniczna
Na szczęście Ola z Mroomy była w pogotowiu, pod telefonem, więc każdą niewiadomą mogłam od razu przedyskutować.Konsultowałam zatem dobór farby na suficie – ta z drugiej kategorii ścieralności okazała się pewniejszym produktem do utrzymania naklejki wielkoformatowej.
Mogłam też liczyć na support w związku z awarią jednego zamówienia. Ola z Mroomy szybko namierzyła innego producenta, wynegocjowała korzystną cenę i przywoity termin realizacji. Koordynację działań po stronie Mroomy dopełnił akcent rabatowy na zakup paneli Fluffo 🙂
Dobry projekt poznaje się po tym, że pokrywa się z wizualizacją. Rzetelność architekta sprawdza się zaś na placu boju.
A gdy architekt umie zdalnie sterować procesem i zasięg jego interwencji pokonuje ograniczenia terytorialne, to muszą być ludzie z Mroomy 🙂
I nawet gdy klientka (czyli w tym wypadku ja) popełni czeski błąd i zamówi inny model mapy sufitowej niż w projekcie – to projekt obroni się bez zarzutu.
Zgadzacie się?
Na koniec
Drugi raz- nie wahałabym się ani razu! 🙂
Wiem, że w Mroomy projektują niezwykłe pokoje dla dzieci.
Takie, które pomagają marzyć i podpowiadają, jak te marzenia spełniać.
Przestrzenie zaspokajające potrzeby rozwojowe i wspierające talenty.
Dobrze, gdy dzieci mogą mieć miejsce, które wzmacnia ich poczucie wolności i sprawczości.
Polecam!
Bardzo śliczny pokój! Jestem zdumiona jak można świetnie wykorzystać taką przestrzeń na zorganizowanie tak wielu atrakcji dla dzieci i nie dziwię się sama w tym pokoju chciałabym sięgnąć po więcej 😉
Oczywiście sama mam dwóch aktywnych chłopców i mały pokoik dla nich ale nie umiem aż tak pomyśleć co by im móc w nim wymyśleć bardzo bym chciała również dla nich zrobić taką metamorfozę.
Mega cudny!
Brawo Wy! Gratuluję wszystkim!!!